O mnieZawsze wychodziłem z założenia, że tak w stu procentach szczerze to samemu o sobie napisać się nic nie da.
No bo przecież żaden wariat nie powie o sobie, że jest wariatem.
Będzie z uporem maniaka utrzymywał, że jest normalny.
A każdy „normalny” będzie się upierał, że jest „krejzolem”, że ma ADHD (o ironio – teraz każde dziecko, które lubi sobie pobiegać ma ADHD), albo, że „my ze szwagrem to nie takie rzeczy żeśmy robili”.
Tyle tytułem wstępu – jeżeli cokolwiek, co napisałem, nie zgadza się ze stanem faktycznym, to patrz wyżej.
Z zamiłowania jestem egocentrykiem, egoistą, megalomanem, pseudointeligentem, który miał problemy ze skończeniem studiów, melomanem.
W dzieciństwie zaczytywałem się Grzesiukiem, z którego do dzisiaj pozostało mi w głowie „jak robisz coś na pewniaka, walisz przed siebie i się nie rozglądasz, to nikt nie będzie pytał, co robisz.
Będzie wyglądało, jakbyś doskonale wiedział, po co i dokąd idziesz” (to z książki „Pięć Lat Kacetu”, którą TRZEBA przeczytać).
Posiadam wewnętrzne przeczucie, że wiem, co robię, przez co trudno mi cokolwiek wytłumaczyć, jeżeli robię źle. Niestety – i wiem, że to źle, ale nie umiem tego przeskoczyć – jedynie ktoś, kto jest dla mnie autorytetem, coś mi może wytłumaczyć.
No bo – i tu kolejny cytat z Grzesiuka „A co będę słuchał co barany beczą”.
Oczywiście nie bierzcie tego zbyt dosłownie, bo naprawdę wyjdę na megalomana…. Zresztą – patrz pierwszy akapit. Chciałbym być Jimem Morrisonem, Fredie Mercurym, Ojcem Chrzestnym (Michaelem Corleone oczywiście) i Doktorem Housem na raz.
Telewizji nie oglądam (zwłaszcza programów informacyjnych, bo takiego niszczenia mowy naszej ojczystej nie spotkacie nawet w najgorszej spelunie).
Kilku rzeczy w ludziach nie toleruję. Wtrącania się w nieswoje sprawy – i w szczególe i w ogóle, narzucania komuś swoich poglądów – a najbardziej ludzkiej głupoty. Paradoksalnie najczęściej jest tak, że dwie pierwsze rzeczy właśnie z głupoty wynikają.
Jeżeli ktokolwiek uważa to, co przeczytał za stek bzdur, a mnie za człowieka, który powinien poddać się resekcji płata czołowego, to zapraszam do polemiki.
Lekturę powyższych wypocin zaleca się przy utworze „The End” grupy „The Doors”, tudzież „Comfortablu Numb” kamandy Pinka Flojda (koniecznie na żywo z „Delicate Sound of Thunder”.
No bo przecież żaden wariat nie powie o sobie, że jest wariatem.
Będzie z uporem maniaka utrzymywał, że jest normalny.
A każdy „normalny” będzie się upierał, że jest „krejzolem”, że ma ADHD (o ironio – teraz każde dziecko, które lubi sobie pobiegać ma ADHD), albo, że „my ze szwagrem to nie takie rzeczy żeśmy robili”.
Tyle tytułem wstępu – jeżeli cokolwiek, co napisałem, nie zgadza się ze stanem faktycznym, to patrz wyżej.
Z zamiłowania jestem egocentrykiem, egoistą, megalomanem, pseudointeligentem, który miał problemy ze skończeniem studiów, melomanem.
W dzieciństwie zaczytywałem się Grzesiukiem, z którego do dzisiaj pozostało mi w głowie „jak robisz coś na pewniaka, walisz przed siebie i się nie rozglądasz, to nikt nie będzie pytał, co robisz.
Będzie wyglądało, jakbyś doskonale wiedział, po co i dokąd idziesz” (to z książki „Pięć Lat Kacetu”, którą TRZEBA przeczytać).
Posiadam wewnętrzne przeczucie, że wiem, co robię, przez co trudno mi cokolwiek wytłumaczyć, jeżeli robię źle. Niestety – i wiem, że to źle, ale nie umiem tego przeskoczyć – jedynie ktoś, kto jest dla mnie autorytetem, coś mi może wytłumaczyć.
No bo – i tu kolejny cytat z Grzesiuka „A co będę słuchał co barany beczą”.
Oczywiście nie bierzcie tego zbyt dosłownie, bo naprawdę wyjdę na megalomana…. Zresztą – patrz pierwszy akapit. Chciałbym być Jimem Morrisonem, Fredie Mercurym, Ojcem Chrzestnym (Michaelem Corleone oczywiście) i Doktorem Housem na raz.
Telewizji nie oglądam (zwłaszcza programów informacyjnych, bo takiego niszczenia mowy naszej ojczystej nie spotkacie nawet w najgorszej spelunie).
Kilku rzeczy w ludziach nie toleruję. Wtrącania się w nieswoje sprawy – i w szczególe i w ogóle, narzucania komuś swoich poglądów – a najbardziej ludzkiej głupoty. Paradoksalnie najczęściej jest tak, że dwie pierwsze rzeczy właśnie z głupoty wynikają.
Jeżeli ktokolwiek uważa to, co przeczytał za stek bzdur, a mnie za człowieka, który powinien poddać się resekcji płata czołowego, to zapraszam do polemiki.
Lekturę powyższych wypocin zaleca się przy utworze „The End” grupy „The Doors”, tudzież „Comfortablu Numb” kamandy Pinka Flojda (koniecznie na żywo z „Delicate Sound of Thunder”.
Szukam
Osób płci: Kobieta
W celu: Luźna znajomość, Zabawa, Wirtualna znajomość
W wieku: do 51 lat
Preferencje
Dane
Imię: Aleksander
Język: Polski
Wzrost: 184 cm
Sylwetka: Kilka kilogramów za dużo
Znak zodiaku: Rak
Włosy: Brak
Związki: Wolny(a)
Dzieci: Nie mam
Alkohol: Piję okazjonalnie
Papierosy: Nie palę
Wykształcenie: Średnie